18 kwietnia 2015

007. Japonia i ja. Rzeczy, które podobają mi się.

Cześć.
Dzisiejszą notkę chcę znów poświęcić Japonii, zgodnie z rozpoczętą przez siebie serią na temat tego, kraju. Towarzyszyć nam będzie Alucard, który w sumie wprowadził mnie w świat anime, stąd jego honorowe miejsce w tym poście. Tyle słowem wstępu, zaczynajmy. Dziś, kilkanaście rzeczy, które są stworami o pochodzeniu japońskim, a zdobyły w jakiś sposób moje serducho.

* W notkach, chcę przede wszystkim skupić się na moich odczuciach związanych z omawianymi rzeczami, aniżeli na tym, jak te rzeczy dokładnie przebiegają. Zainteresowanych tematem zapraszam do samodzielnego researchu. 

1. Ceremonia picia herbaty.
Herbata dotarła do Japonii z Chin. Około 1300 lat temu Japończycy rozpoczęli jej własną uprawę, ale nawet dzięki uprawianiu jej na miejscu, dotarcie herbaty do codziennego użytku zajęło wiele czasu. Na początku, traktowana była jako lekarstwo, później jako napój zarezerwowany dla mnichów, z czasem jednak trafiła "pod strzechy", pozostając mimo wszystko elementem połączenia człowieka ze sztuką, wrażliwością i naturą. Japończycy wykorzystują picie herbaty i cały trud włożony w jej zaparzenie zgodnie z zasadami, jako część medytacji. Cała ceremonia ma swoje zasady, nie tylko parzenia i picia, ale również zadbania o odpowiedni nastrój otoczenia. Dzięki czemu coś tak, wydawałoby się, pospolitego jak herbata, może pomóc nam zatrzymać się na chwilę. Ceremonia, mimo, że nie uczestniczyłam w niej osobiście, bardzo mi się podoba. Idealnie pasuje do dzisiejszego, zapędzonego społeczeństwa, bo wymusza na tych, którzy chcą tego ceremoniału doświadczać, refleksji, zatrzymania się i w pewnym sensie zjednoczenia z otoczeniem. Podejrzewam, że w katolickim kraju, jednoczenie z naturą kojarzy się raczej z praktykami pogańskimi, jednakże moim zdaniem człowiek pochodzi z natury i dobrze byłoby gdybyśmy się z nią nawzajem szanowali i rozumieli :)

Poza ceremonią, fajnym jest robienie z herbaty matchy czyli proszku, który ma również bardzo smaczne zastosowanie, wymienione poniżej :)

2. Słodycze z zielonej herbaty.
O ile nadmiar zielonej herbaty powoduje u mnie bóle brzucha, o tyle nadmiar słodyczy chyba nie jest w stanie :3 Hahahaha, żarty, żartami. Ale to najlepsze słodycze, zaraz po raczkach z Ełku >O TYCH!, jakie dane mi było jeść do tej pory! Zdobycie ich było co prawda trudniejsze, ale przez internet da się kupić wszystko :) Nawet kawałek Księżyca, więc... Ciekawscy do boju! Naprawdę warto :)

3. Anime.
Przez bardzo długi czas oddawałam szacunek japońskiej sztuce animacji głównie, za jej niepowtarzalny wygląd i za stronę fabularną wielu produkcji jednocześnie nie oglądając żadnej z serii. Za oglądanie anime wzięłam się dopiero jakiś czas temu, choć na początku byłam nawet... Jakby przeciwna oglądaniu tego typu produkcji. Mój pogląd uległ zmianie po tym, jak w długim czasie nie mogłam znaleźć sobie ciekawego filmu do oglądania i miałam dziwne uczucie, jakbym obejrzała już wszystko co interesujące. Pomyślałam, że czemu by nie zaryzykować. Jako, że należę do osób lubiących mroczne i dziwne klimaty, na pierwszy rzut padło krótkie anime, Hellsing. Może kiedyś zrobię osobną notkę, jakie anime udało mi się obejrzeć w całości, ale teraz pokornie powiem, jak bardzo się myliłam, przez tak długi czas stając okoniem do tych produkcji :) Oczywiście nie twierdzę, że to dobre dla każdego, ale nie mogę się powstrzymać przed napisaniem jednego. Internecie, przestań wyzywać ludzi głęboko siedzących w takich tematach mangozjebami, swoją droga zupełnie myląc pojęcia i nie odróżniając mangi od anime.

Wspomniałam szacunek za stronę fabularną? Już tłumaczę. Jeśli istnieje niepisana zasada internetu, że znajdziesz w nim wszystko, o czym pomyślisz, to istnieje też podobna zasada związana z anime. Przekrój seriali anime czy pojedynczych, długometrażowych filmów animowanych jest naprawdę wielki. Od wojny, przez miłość, do demonów, wróżek czy mitycznych stworzeń. To samo tyczy się docelowych grup. Są anime dla dziewczyn, dla chłopców, dla lesbijek czy gejów... Wielki miszmasz ;P  Nawet silne i niezależne kobiety znalazłyby coś dla siebie! ;)

4. Sushi.
Dlaczego? Lubię ryby. Bardzo. O ile nie zjadłabym surowego mięsa (tatara) o tyle surowa rybka jest jedną z najsmaczniejszych rzeczy na świecie. Dodając do tego ryż i jakiś sosik - mniam! Niestety, za dobre sushi w Polsce trzeba sporo zapłacić, a i tak prawdopodobnie nie będzie ono równie perfekcyjne, jak to robione w kraju swojego pochodzenia!

5. Sake.
Tu, podobnie do sushi, bardzo krótko i na temat - kto nigdy nie pił, niech żałuje :) I przy okazji, obalam mit. Sake to nie jest japońska wódka! Sake po pierwsze, nie powstaje w procesie destylacji. Jego produkcja przypomina produkcję naszego piwa, czyli warzenie. Po drugie ma najwięcej 20%, chyba, że zostaniemy uraczeni wersją z dodatkiem destylowanego alkoholu.

6. Ramen.
Jeśli miałabym przyrównać do czegoś Ramen byłby to na pewno nasz polski, dobry rosołek. Podobnie do naszej "zupki tłuszczowej" Ramen to tak właściwie rosół na bazie wieprzowiny. Z tym, że nasz polski rosołek wpierniczamy z kluseczkami, a tam, oprócz kluseczków możemy spotkać... Wszystko. W zależności od przepisu. Pędy bambusa, ryby, owoce morza, cebulę, kukurydzę... Obalam kolejny mit - to nie jest zupa japońskiego pochodzenia, trafiła tam z Chin, ale zyskała swoją popularność dzięki Japonii, dlatego piszę o tym tu :)

7. Maneki-neko czyli kot szczęścia.
Podobają mi się figurki kotków szczęścia, szczególnie ładne są te z prawdziwej ceramiki. Swego rodzaju sztuka, która przy okazji ma dziwaczną symbolikę :) Przez wielu ludzi koty uważane są za fałszywe istoty, natomiast tu, spotykamy się z pewnego rodzaju kultem kota, który ma dbać o finanse i handel ^^. Pierdoły, w które osobiście nie wierzę, ale kotki jako figurki są ekstra w każdej postaci!

8. Ikebana.
Japońska "droga kwiatów" kojarzy mi się z uspokajającymi kompozycjami, w których głównej roli, mimo wszystko nie grają kwiaty, ale całość. Otoczenie w jakim stoją oraz sam pojemniczek, w jakim je przechowujemy. Pomyślcie, ile razy piękne bukiety wstawiane były na waszych oczach do małych, szklanych lub ceramicznych koszmarków? Ikebana dba w dużym uproszczeniu o to, by takie koszmarki nie miały miejsca ;) Oczywiście ma to jakieś inne, równoległe znaczenie i jest monco związane z japońskim dążeniem do perfekcji. Jednak ja mogę tylko podziwiać piękno i delikatność.

9. Bonsai i Kusamono.
Bonsai to kolejna rzecz kojarzona z Japonią, pochodząca z Chin :D (Ale z nich kradzieje, co?). Nikt mi nie powie, że te małe, urocze drzewka nie są ładne. Szczególnie podobają mi się wersje z mchem na podłożu. Co się zaś tyczy Kusamono, są to instalacje podobne moim zdaniem do Bonsai, poza tym, że do Kusamono używa się mchów, traw, kamyczków i innych, małych roślinek. Perfekcja i harmonia!

10. Poczucie estetyki.
Bardzo podoba mi się podejście Japończyków, czy to w tradycji czy w życiu codziennym do otoczenia. Nie sposób opisać tego słowami, takie rzeczy po prostu trzeba poczuć i albo będą się podobać, albo nie. Innej rady nie ma, a na blogu mogę co najwyżej o tym wspomnieć. Japonia kojarzy mi się z rajem dla perfekcjonisty. W tym kraju bardzo dba się o porządek, o odkładanie rzeczy na ich miejsce. Panuje tam kult życiowego minimalizmu, a mimo tego, nie raz przeglądając "japońskie wnętrza", nie czułam od nich chłodu tylko taką miłą atmosferę. Pod tym względem są moimi mistrzami. I liczy się być, a nie mieć.

11. Dążenie do perfekcjonizmu.
Tak, to jest ta cecha narodu, jaką bezwzględnie posiadają Japończycy. Oni są w stanie przygarnąć daną rzecz do swojej kultury i sprawić, że będzie ona lepsza, niż w kraju z którego pochodzi. To jest niesamowite, bo nam, popularnie, to właśnie małe ojczyzny jakichś rzeczy kojarzą się z doskonałością. Jednakże upór i szacunek do rzeczy, nad jaką obecnie pracują, pomaga wielu Japończykom w osiąganiu perfekcjonizmu.

12. Visual Novels
Typ gier, pozornie niezbyt zaawansowany, który polega na zagłębianiu się w przygotowaną linię fabularną. Gra polega na klikaniu następnych "slajdów" i niekiedy na podejmowaniu wyborów (gdy gramy w grę z kilkoma możliwymi zakończeniami). Oprócz opowieści obcujemy ze specjalnie narysowanymi do tego obrazami i z często-gęsto specjalnie komponowaną pod dany tytuł muzyką. Oczywiście gatunek jest pełny "stylu" zwanego Otome, czyli typowo dla dziewczyn :) W której to od nas zależy jak i w ogóle czy, poderwiemy jakiegoś dżentelmena. Ja, lubię grać w takie gry. W ogóle w grach bardziej interesuje mnie to, czy dzięki ich mechanice i dzięki wykreowanemu w nich światu ja mogę kreować swoją historię. Drugi typ moich ulubionych gier to te z gatunku "storytelling", gdzie gra zawiera dużo cut-scenek i prowadzi nas przez swoją fabułę. Lub gdy ta fabuła po prostu jest opowiadana. Kwestią czasu było, że wpadłam na gry typu VN i rozpoczęłam z nimi swoją przygodę :)

Mam nadzieję, że notka się spodobała! Do zobaczenia w następnych.

A z mojego spojrzenia na Japonię pozostały dwa tematy do zrealizowania:
- co podoba mi się w Japonii i dlaczego sama mogłabym tam mieszkać?
- co odrzuca mnie w ich kulturze/zachowaniu i sposobie życia

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Hej! Jeśli tu trafiłeś, śmiało, wypowiedz się :)